piątek, 13 stycznia 2017

Odcinek 1


"Ciągle wydaje nam się, że poradzimy sobie ze wszystkim sami, że będziemy niezależni od wszystkich, że nie potrzebujemy nikogo do szczęścia. Lecz gdy ledwo sięgamy dna, jedyne czego chcemy to osoby pełnej miłości, która nas mocno przytuli i nigdy nie opuści."


***

                               Wbiegła zdyszana do domu, pchnęła przed siebie piłkę do kosza i udała do swojego małego pokoju na poddaszu. Miała tylko chwilę by ogarnąć się przed przyjściem przyjaciółki. To właśnie dziś będzie ich ostatnia wspólna impreza, tak długo wszyscy na nią czekali. Ostatni raz zobaczą się w swoim gronie, każde z nich kończy najcudowniejszy w swoim życiu etap i zaczyna nowy, ten jeszcze nie odkryty i nie znany. Dziś wszelkie miłości i przyjaźnie zostaną poddane testowi czasu i trwałości. Lily z reguły nie należała do osób bardzo popularnych w szkole, ale była na tyle wyjątkowa, że skradłam serce najprzystojniejszemu chłopakowi w całej szkole.
                               Logan, bo o nim akurat mowa był jej pierwszą największą miłością. Ujęła go tym, że zawsze była sobą, nie zważając na to co się dzieje, czy też że zawsze miała dużo do powiedzenia wtedy kiedy inni dookoła milczeli bo bali się konsekwencji czyhających na nich za rogiem, wyszczekana i pewna siebie. To właśnie to w niej  uwielbiał. Była taka jaki on zawsze chciał być. Syn gubernatora, od najmłodszych lat musiał stosować się do panujących w jego domu schematów. Od górnie miał nałożony zakaz imprezowania ze znajomymi, musiał pilnie się uczuć. Jedyne co w swoim życiu zrobił wbrew woli swojego ojca to zapisanie się do szkolnej drużyny koszykówki, w której po bardzo szybkim czasie stał się kapitanem. 
                                Blondynka przeglądając zawartość swojej szafy wyciągnęła z niej trzy sukienki. Nie mogła się zdecydować w której będzie jej najlepiej, może dlatego, że bardzo rzadko je ubierała. Nacodzień gdyby tylko mogła chodziła by w dresach. W oczekiwaniu na przyjaciółkę zaczęła układać fryzurę. Lecz po kilku nieudanych próbach zrezygnowana rzuciła się na łóżko i postanowiła poczekać na Patt.
                                Patricia, jest jedyna z niewielu osób która zna ją  na wylot. Zaraz po braciach jest najważniejszą osobą w życiu Lily. Poznały się jeszcze w przedszkolu, od pierwszego dnia nauki były nierozłączne. Od tamtego dnia tam gdzie Lily tam i Patt. Od jakiś dwóch lat Patricia spotyka się z jednym z braci Lily, Adamem.

                               Wyszła spod prysznica owinięta ręcznikiem. Usiadła przed lustrem i starannie rozczesywała swoje długie blond włosy. W odbiciu lustra ujrzała brudno fioletowy rozwalający się już zeszyt. Pewnym ruchem sięgnęła po niego. Otworzyła i uśmiechnęła się pod nosem. To jej pamiętnik. Ostatni wpis był jakieś trzy miesiące temu gdy dowiedziała się, że jej najstarszy brat Tyler dostał powołanie na misję w Afganistanie. Wpis był pełen żalu i smutku. Gdzieniegdzie był nawet rozmazany od łez kapiących na wówczas świeżo napisane zdania. Postanowiła wrócić do pisania, od śmierci mamy w tym zeszycie zapisuje rozmowy z nią, pytania czy też po prostu informuje matkę o tym co u niej się dzieje na wypadek gdyby w ważnych dla mnie chwilach była przy kimś innym z rodziny.


12 czerwiec, 20015

Drogi pamiętniku.
Najukochańsza mamo...

                     Wiem, że już dawno nic nie pisałam. To już ponad trzy miesiące odkąd Tyler wyjechał. Nie ma dnia kiedy o nim nie myślę, o tym co teraz robi, czy wszystko u niego w porządku. Boje się o niego, zresztą ty pewnie też. Wiem, że jemu jesteś teraz bardziej potrzebna, naprawdę nie gniewam się o to.  Tylko ty jesteś w stanie go obronić. Więc nie proszę co o nic innego jak tylko o to żebyś nad nim czuwała. 
                     Skoro tyle czasu jesteś z Tylerem to pewnie chcesz wiedzieć co u mnie. Koniec szkoły, wiele egzaminów, za dużo tego wszystkiego. Sama wiesz jak to jest. Przez wakacje też pewnie cię troszkę zaniedbam, ale w moim życiu szykuje się wiele zmian. Sama nie wiem co mam ci napisać. Boję się. Cholernie się boję. Za kilka dni ma przyjść list z uczelni. Co jeśli się nie dostanę? Czeka mnie ten sam los co Tyler'a i Troy'a. Szkoła oficerska. A ja wcale tego nie chcę. Jak mam powiedzieć ojcu? Wiesz przecież, że on nie wie co to sprzeciw. 
                     Gdybyś tylko z nami była na pewno byś wiedziała co zrobić w tej sytuacji. Zawsze potrafiłaś znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Brakuje mi ciebie. Pewnie teraz zastanawiasz się jak to możliwe skoro za dobrze cię nie zdążyłam poznać. Otóż sama nie wiem jak to możliwe. Wiesz jak to jest tęsknić za osoba której praktycznie się nie znało i mało pamięta? Pewnie nie bo ty zdążyłaś poznać mnie na wylot, ja też nie wiem dlaczego tak się dzieje. Znam cię tylko ze wspomnień taty i chłopaków. I chyba to dzięki tym wspominkom wiem jak ważna byłaś i jesteś w życiu każdego z nas, a szczególnie Kai'a, który znał cię najmniej, a tak wiele ci zawdzięcza.
                     Jeśli dostanę się na uczelnie do której złożyłam papiery będę musiała wyjechać z Tennessee. Słoneczna California brzmi cudowanie, ale jak ja sobie tam sama poradzę? Przecież ja zanudzę się na śmierć bez tych debili. Wyobrażasz sobie mnie i Troya osobno? No ja też właśnie nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie chcę ich tu zostawiać, najchętniej spakowałabym ich do walizek i zabrała ze sobą. Mamuś, jak to jest? Z nimi źle, a bez nich jeszcze gorzej. Tak, wiem. Pewnie mi powiesz, że tak właśnie funkcjonuje jednostka zwana rodziną.
                     Aaa! Zupełnie zapomniałam ci powiedzieć, Patt postanowiła, że jeśli nie dostanie się ze mną na uczelnie to zostaje w Tennessee, żeby mieć przy sobie Adama. Czasem to mam dosyć tych ich amorów, jak są razem to są nie do zniesienia. Tylko by się całowali i przytulali. Tragedia!
                     Co do młodego, to już z nim lepiej. Znów zaczął jeść, a nawet czasem się uśmiecha. Ja wciąż uważam, że potrzebna mu jest rozmowa z psychologiem, ale ani tato, ani Kai nie potrafią tego zrozumieć. Może już czas nawiedzić tatę we śnie? Przemyśl to ;)                     
                     Dobra, koniec tych smętów. Jak tylko przyjdzie odpowiedź z uczelni odrazu dam ci znać. A na razie to tyle, bo zaraz przychodzą dziewczyny, a dzisiaj jest nasza ostatnia impreza klasowa.

Ps. Dziękuje, że jesteś. Tylko ty wiesz co tak naprawdę czuje.
Twoja Lily <3


***

                               Obie były już gotowe do wyjścia. Od tygodnia nie mogły się doczekać nadchodzącej imprezy. Cała ich klasa jak i reszta znajomych ze szkoły spotka się w domu Logana. Jego rodzice po raz pierwszy i zapewne ostatni pozwolili mu urządzić klasową zabawę w ich domu. Długo musiała ich zapewniać, że jako jedna z najlepszych uczennic w całej szkole dopilnuje, aby każdy kto przyjdzie wyszedł w podobnym stanie w jakim przyszedł. Oczywiście został nałożony odgórny zakaz wchodzenia na piętro z wiadomych dla wszystkich powodów. Młodzi ludzie+alkohol= najczęściej niechciane ciąże i problemy na samym stracie nowego życia.
                               Właśnie wybiła godzina dziewiętnasta. Po domu rozległ się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Niestety nie zdążyła otworzyć ich przed swoim ojcem. Gdy zbiegła na dół ojciec rozmawiał z Loganem lub jak stwierdził Kai wylegujący się na kanapie przed telewizorem, prowadził przesłuchanie podejrzanego.

                     - Tato- odezwała się wlepiając w ojca skrępowany wzrok- już starczy...
                     - Czy to takie dziwne, że chcę mieć pewność, że nic złego ci się nie stanie?- nie ukrywał zdziwienia. Od zawsze była jego małą, słodką księżniczką. To normalne, że tak bardzo się o nią martwił, zupełnie zapominając, że już dawno nie jestem małą dziewczynką.
                     - Obiecuje, że nie ma Pan się o co martwić. Odstawię ją do domu gdy tylko impreza się skończy- Logan uśmiechnął się nerwowo w stronę mężczyzny
                     - Poza tym jakbyś zapomniał idzie z nami też Adam, więc naprawdę nie masz się czego obawiać- przytuliła mocno ojca
                     - No i właśnie dlatego się  denerwuje- syknął- oboje wiemy jak Adam zachowuje się na imprezach- spojrzał na schodzącego ze schodów syna wraz z Patt
                     - Spokojnie- odezwała się chicho Patt- będę na nich uważać- uśmiechnęła się szeroko, chwyciła z wieszaka skórzaną kurtkę i wyszła z Adamem przed dom
                     - Bawcie się dobrze, tylko proszę, zastanówcie się kilka razy przed każdą rzeczą która przyjdzie wam do głowy- pocałował córkę w czoło po czym mocno mnie do siebie przytulił

                               Uśmiechnięci nastolatkowie udali się w stronę samochodu Logana. Rozsiedli się wygodnie po czym ruszyli z piskiem opon spod domu. Gdy przejechali sześć przecznic dalej dziewczyna ujrzała sznur aut zaparkowanych na trawnikach wzdłuż ulicy przy której znajdowała się willa rodzinna Logana.

                     - To będzie epicka impreza!- zapiszczała Patt, podskakując do góry z radości
                     - O ile nikogo dzisiaj nie zamkną i sąsiedzi nie zadzwonią po policje- zaśmiał się głośno Adam obejmując ramieniem Patt. Dziewczyna wtuliła się w chłopaka ukradkiem spoglądając na jego reakcję. Znali się już tak długo, a dopiero niedawno zobaczyli jak bardzo są dla siebie ważni.
                     - Wszystko jest już praktycznie gotowe, tylko trzeba z garażu przynieść napoje i w salonie podłączyć kolumny- oznajmił z szerokim uśmiechem na twarzy Logan, powolnym krokiem zbliżał się do Lily. Chwycił ją za dłonie i mocno do siebie przytulił. Gdy dziewczyna tylko uniosła lekko głowę ku górze, ten pewnym ruchem ręki złapał ją i wpił się w jej usta. Wiedział, że gdyby zrobił coś takiego przy jej ojcu przysporzyłby Lily wiele problemów dlatego też gdy tylko byli w domu dziewczyny lub w jego pobliżu starali się ograniczać z okazywaniem sobie nawzajem uczuć- Zapraszam- odparł do dziewczyny z wielkim uśmiechem na twarzy naciskając kluczyk otwierający garaż. Przynieśli rzeczy zakupione na imprezę do kuchni. Lili wraz z Loganem wprowadzali ostatnie poprawki w salonie, a Patt z Adamem dokańczali dekoracje potraw.

                               Powoli dochodziła godzina dwudziesta. Każdy z niecierpliwością czekał na rozpoczęcie imprezy. Kolumny podłączone, napoje i przekąski na stołach.

                     - Godzina 20! - krzyknął przez mikrofon Logan. Wyciągnął rękę w stronę Lily, dziewczyna wskoczyła do niego na podest i wtuliła się w niego- Nim zaczniemy imprezę mam do was kilka słów- oznajmił-  chcę wam wszystkim podziękować. Te trzy lata spędzone z wami dzień w dzień były najcudowniejszym czasem w moim życiu. To, że zakończyliśmy naukę nie oznacza, że nasza przyjaźń się skończy. To dopiero początek. Wszyscy wchodzimy w nowy okres w swoim życiu. Życzę sobie i wam abyśmy za rok spotkali się w tym samym gronie. A teraz bawmy się- powiedział uradowany. Chwycił Lily mocno w pasie i przyciągną ją do siebie całując ją namiętnie- a dla ciebie mam szczególne podziękowania- oznajmił całując ją czule w czoło

                               Blondynka zerknęła na niego ze zdziwieniem. Chwycił ją za dłoń i prowadził za sobą na górę do swojego pokoju. Gdy weszli poprosił ją aby usiadła na łóżku i poczekała chwilę na niego. Czuła, że powoli zaczyna się denerwować. Każdy z jej znajomych wie jak bardzo nie lubi niespodzianek.
                               Po kilku minutach Loga wrócił do niej. Zamknął cicho drzwi i delikatnie przekręcił w nich zamek. Usiadł przy niej wpatrując się w jej śliczne oczy. Nagle wstał i podszedł do komody stojącej pod oknem. Otworzył szufladę i wyciągnął z niej dwie duże koperty, po czym ponownie usiadł obok niej.

                     - Proszę- wręczył jej jedną z kopert, dziewczyna z pewna dozą nieśmiałości wzięła ją od niego- Troy dzisiaj ją do mnie przyniósł. Chciałem żebyśmy je razem otworzyli
                     - A co jeśli oboje dostaniemy się na swoje wymarzone uczelnie?- spytała niepewnie
                     - Później się będziemy nad tym zastanawiać- uśmiechnął się nerwowo

                               Oboje z wielką niepewnością zabrali się za otwieranie kopert. Na ustalony wcześniej znak otworzyli koperty. Po krótkim przeczytaniu listu na twarzy Lily malował się coraz większy uśmiech, podobnie jak na twarzy Logana. Mogło to oznaczać tylko jedno. Oboje dostali się na swoje wymarzone uczelnie. Radości nie było końca.
                               Uśmiechnięta Lily zaczęła skakać na jego łóżku. Była z siebie tak bardzo dumna. Pomimo, że wszyscy byli sceptycznie nastawieni do jej nauki na UCLA jej się udało. Dopięła swego, dała radę. Od dziś oficjalnie jest studentką fotografii na Uniwersytecie w Los Angeles.

                     - Gratuluje- odparł Logan ciężko wzdychając. Mimo, że to złe w głębi duszy liczył na to, że Lily nie zostanie jednak przyjęta i zostanie razem z nim w Tennessee.
                     - Ty przecież też się dostałeś, więc skąd ten smutek na twarzy?- spytała siadając chłopakowi na kolanach
                     - Bo wiem co będzie za chwilę- wzruszył ramionami. Delikatnie podniósł dziewczynę i "odłożył" ją na łóżko- ty w LA, ja tutaj. To nie ma prawa się udać...
                     - Po pierwsze jeszcze nigdzie nie wyjechałam, a po drugie dlaczego nie możemy spróbować? Może nam akurat się uda to przetrwać- chwyciła go za dłonie i uśmiechnęła się do niego

***

                               Dwa miesiące wakacji minęło niczym jeden dzień. Lily starała się spędzić z braćmi i Loganem jak najwięcej czasu. 
                               Pewnie jesteście ciekawi co na wyjazd Lily mówi jej ojciec. Z początku był zszokowany, jak wiecie Lily nic mu nie powiedziała, że wysłała podanie na studia. Później na spokojnie starał się przyswoić sobie fakt, iż jego jedyna córka wyjedzie z domu i nie będzie miał nad nią jakiejkolwiek kontroli.
                                Lily już kilka tygodni temu zaczęła pakowanie się do Los Angeles. Wiedziała, że nie może zabrać ze sobą za dużo rzeczy więc skrupulatnie przeglądała każdą rzecz napotkaną w swoim pokoju.
                               Było jej ciężko z myślą, że już za chwilę będzie musiała pożegnać się z braćmi. Pocieszała się faktem, że Patt jedzie z nią. Ona również dostała się na tą samą uczelnie co Lily tylko na inny wydział, a mianowicie architekturę. Obie były prze szczęśliwe, że nie muszą się rozstawać, a co więcej udało im się załatwić, że będą w jednym pokoju w akademiku.

                     - Więc to już- wzdychnęła ciężko wkładając do kartonu ostatnie książki
                     - Jakoś tu pusto siostra- zaśmiał się Kai wchodząc do jej pokoju- i teraz w domu będzie jeszcze puściej- posmutniał
                     - Misiek- podeszła do niego i mocno go przytuliła- to tylko cztery miesiące, na święta przecież wrócę do was
                     - Ale to już nie będzie to samo. Zostanę tu sam z ojcem, Adam już pobąkuje, że będzie szukał pracy w LA, żeby być z Patt, Tyler na misji, nie wiadomo kiedy wróci, a Troya wiecznie nie ma w domu- usiadł na łóżku, Lily usiadła obok brata milcząc
                     - Wiesz dobrze, że to było moje marzenie, od zawsze- zaczęła niepewnie
                     - Wiem, Lilka, wiem. Ale nie chcę żebyś jechała. Boję się zostać tu bez ciebie- wtulił się w jej ramię. Dziewczyna zamarła. Zaczęła mieć ogromne wyrzuty sumienia, zdawała sobie sprawę, że od zawsze starała się zastąpić mu matkę i to nie dlatego,że wymagał od niej tego jej ojciec, tylko dlatego, że uważała, że tak trzeba. Powoli zaczęła się zastanawiać czy to aby na pewno dobry pomysł żeby wyjechać.
                     - Kai, kocham cię najbardziej na świecie, ale proszę nie każ mi wybierać pomiędzy tobą, a moimi marzeniami, nie zachowuj się jak nasz ojciec- odparła zapłakana- wiem, że dasz sobie radę. Jesteś już duży, nie potrzebujesz nie aż tak bardzo jak jeszcze niedawno, poza tym są telefony, skype. Damy radę maluchu- starała się pocieszyć brata


                               Zrezygnowany Kai wyszedł bez słowa z jej pokoju. A Lily? Zaczęła się poważnie zastanawiać nad wyjazdem.
                               Spojrzała na spakowane przy drzwiach walizki i kartony i czuła coraz większą niepewność. Usiadła na podłodze pod oknem, skuliła się i patrzyła przed siebie- Czy to na pewno dobry pomysł żebym teraz wyjeżdżała? Kai mnie potrzebuje- powiedziała sama do siebie ukradkiem zerkając na swoje odbicie w lustrze.
                               Zupełnie nie wiedziała co ma w obecnej chwili zrobić. Nigdy nie przypuszczała, że będzie musiała kiedykolwiek dokonać tak trudnego wyboru. Zawieść brata czy siebie? Całe jej życie zawsze było podporządkowane pod jej rodzinę. Gdy ojciec dostawał nowe posady dosłownie z dnia na dzień musieli być spakowani i przeprowadzić się w zupełnie nowe, nieznane miejsce. Teraz chciała to zmienić, zrobić coś nie tyle na przekór ojcu lecz po prostu dla siebie.

***


                               Wszystko było już spakowane do aut. Mogli ruszać w drogę. Niepewna poszła pożegnać się z ojcem. Było to dla niej bardzo trudne. Weszła do jego gabinetu po cichu. Oparła się o framugę drzwi i zerkała na zapracowanego lekko już posiwiałego mężczyznę. Na jej widok delikatnie się uśmiechnął, wskazał ręką na krzesło. Dziewczyna z wielkim przerażeniem w oczach posłusznie usiadła naprzeciw niego. 

                     - Uważaj na siebie- powiedział stanowczym oschłym tonem, po czym wrócił do przerwanej pracy. Nerwowo zaczął przerzucać sterty dokumentów leżących na jego biurku. Wyglądało na to, że w dalszym ciągu ma żal do córki. I to o co? O to, że chce zawalczyć o swoje marzenia.
                     - Ty też- odpowiedziała cicho. Zamarła. Spodziewała się wszystkiego, krzyku, płaczu, wyrzutów, ale nie takiej obojętności. 

                               Powolnym krokiem udała się do pokoju najmłodszego brata. Wiedziała, że to pożegnanie nie będzie należało do najłatwiejszych. Miała tylko cichą nadzieję, że Kai potraktuje ją troszkę lepiej. Delikatnie zapukała w drzwi, po czym uchyliła je. Siedział tam. Wpatrywał się w widok za oknem. Gdy usłyszał kroki odwrócił się w stronę drzwi. Nie wyglądał na smutnego, lecz bardziej na zamyślonego. 

                     - Powiedz tylko słowo, a zostanę- usiadła obok niego
                     - Jedź- odparł cicho- tu nie chodzi o mnie czy o ojca. Tu chodzi o ciebie i twoje marzenia. Jedź i bądź najlepszą studentką- uśmiechnął się przytulając się do siostry
                     - Jesteś pewien?- spytała nie kryjąc zaskoczenia
                     - Jeśli będę kazał ci zostać to zrobię nie tylko tobie krzywdę, ale i sobie, bo wiem, że nigdy nie będę mógł sobie tego wybaczyć, że musiałaś rzucić to co tak bardzo kochasz- nie spodziewała się takich słów. Odrazu nabrała sił i chęci na wyjazd- o mnie i chłopaków się nie martw, przecież za cztery miesiące przyjedziesz i sprawdzisz czy żyjemy- zaśmiał się głośno wręczając siostrze pomiętą szarą kopertę z napisem "Lilly". Poprosił ją jeszcze tylko o to, żeby otworzyła ją dopiero kiedy wyjedzie z miasta. Lekko zdezorientowana dziewczyna włożyła kopertę do tylnej kieszeni w spodniach. Ostatni raz uściskała brata i wyszła przed dom. Zerknęła tylko na dom i z uśmiechem na twarzy wsiadła do auta w ręku ściskając kopertę.

                               Gdy tylko wyjechali z miasta, a jej oczom ukazała się ogromna tablica z napisem "Tennessee żegna" nerwowo otworzyła kopertę.


Lilly,
tylko w taki sposób jestem w stanie "powiedzieć" ci wszystko. 
                               To dzięki tobie jestem kim jestem. Teraz właśnie mogę się odpłacić za wszystkie twoje wyrzeczenia. Dlatego też pozwoliłem ci jechać, tak jak ci powiedziałem, nigdy bym sobie tego nie wybaczył patrząc na ciebie codziennie w kuchni jak pijesz to swoje obrzydliwe smoothe i wiedział, że tylko przeze mnie  porzuciłaś swoje marzenia. Jesteś najbliższą mi osobą, pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć, ja cię nigdy nie będę oceniał i zawsze będę po twojej stronie...
                               PS. pewnie zastanawiasz się dlaczego prosiłem cię żebyś otworzyła dopiero teraz :) , a to dlatego, że oboje znamy naszego kochanego Troya i jeśli teraz powiesz mu żeby zawrócił to cię wyśmieje :) 
Pamiętaj, że nie samą nauką nawet taki człowiek jak ty żyje! :)